piątek, 8 kwietnia 2016

A na cóż Ci laminator?

Około Świąt Bożego Narodzenia zauważyłam, że coś jest nie tak. Nie był to pierwszy rok mojego nauczania, a jednak za każdym razem musiałam od nowa szykować materiały. Doskonale pamiętam jak w zeszłym roku drukowałam bożonarodzeniowe flashcardy, memory, bingo... i gdzie się to wszystko podziało? Taka sama sytuacja była też wcześniej, na Halloween. Byłam zła na siebie za brak porządku w materiałach. A może to wcale nie była moja wina? Zauważyłam, że niemal każdy nauczyciel, który tocząc szkolne boje stara się nie tracić kreatywności, ma na stanie pewne tajemnicze urządzenie : laminator. Od jakichś 2 miesiecy ja również jestem posiadaczką takiego sprzętu i dziś chciałam się podzielić wrażeniami. Czy warto w niego inwestować? Zobaczcie sami.



Model który wybrałam to Tracer TRL-A4. Nie ukrywam, że kierowałam się głównie ceną, która w przypadku tego sprzętu jest naprawdę korzystna (możemy go dostać za około 80 złotych). Bez owijania w bawełnę powiem, że jestem nim zachwycona i bez trudu mogę wyliczyć korzyści z jego posiadania i odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule postu :)

A na cóż Ci ten laminator?

- wytrzymałość: podstawową funkcją laminatora jest zwiększenie wytrzymałości papieru. W pracy z dziećmi jest to nieocenione. Kto grał kiedykolwiek w memory, w którym karty były wydrukowane na zwykłym papierze, ten wie że po 1, max 2 rozgrywkach zestaw nadaje się do kosza. Pomijając fakt, że karty najzwyczajniej się brudzą, mało która wróci na miejsce w całości po miętoszeniu w dziecięcych łapkach.

- ożywienie kolorów: nie wiem czy to wina mojej drukarki, ale często zdarzało się, że coś, co pięknie wyglądało na komputerze, po wydrukowaniu wygląda po prostu źle. Kolory stają się wyblakłe, tracą na intensywności. Nawet nie wiedziałam, ze laminator jest do tego zdolny, a jednak po pokryciu folią kolory znów staja się nasycone.

- aspekt wizualny: mam świadomość, ze to może brzmieć przesadnie, ale tak jest! Kto powiedział, że dzieci nie są estetami, powinien zobaczyć różnicę w zainteresowaniu jakie budzi wśród moich uczniów coś wydrukowanego na zwykłym papierze, a coś pokrytego błyszczącą folią. Pomoce w ten sposób zabezpieczone w dużo większym stopniu przykuwają ich uwagę.

- łatwość przechowywania: plik zalaminowanych kart mogę obwiązać gumką recepturką i mam pewność, ze w przyszłym roku nie okaże się, że coś jest nie do pary. W przypadku zwykłego papieru nie mogłoby być mowy takim przechowywaniu. 

- oszczędność czasu: lepiej coś przygotować raz, a porządnie, żeby potem mogło służyć nam przez długie lata. Oczywiście zawsze doda się jakiś nowy element, ale dobrze mieć gotową bazę.

- oszczędność pieniędzy: tak! Niby laminator trzeba kupić, a folie też na drzewach nie rosną, ale... ile ja potrzebowałam bloków technicznych. Ile tuszu (i nerwów) szło na drukowanie ciągle tego samego... Myślę, że wydatek szybko mi się zwróci.

To jak, przekonałam Was? Macie swoje laminatory?


Podobał Ci się wpis? Zachęcam do pulubienia strony na facebooku!
 https://www.facebook.com/firstideakit/

13 komentarzy:

  1. Miałam dokładnie taki sam model, ale zamieniłam się z siostrą, bo przypadkiem kupiłam jej szybszy model (firmy Quigg, dostępny w Aldi). Byłam bardzo zadowolona, ale teraz laminowanie idzie szybciej, a przy tych ilościach, które ja przerabiam, było to nie bez znaczenia.

    Trwałośc i oszczędność czasu - te dwie zalety laminowania są dla mnie najważniejsze!

    Ale jako minus muszę podać wagę! A konkretnie wagę zalaminowanych pomocy. Tak czy inaczej jestem nałogową laminatorką. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, ten model laminuje dość wolno. Ale mimo mojego zachwytu laminatorem nie mam aż takich mocy przerobowych, żeby mi to przeszkadzało :)

      Usuń
  2. Mama mia! Ja bym bez laminatory żyć nie mogła... nawet nie trzeba mnie przekonywać. Jakby mój się zepsuł, to myślę, że następnego dnia już bym miała nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo. Pomijając aspekt praktyczny, uwielbiam samo wpuszczanie do niego kartek i wyciaganie takich ciepłych! :D

      Usuń
  3. Ja dziś mój odkurzyłam. Jakiś czas temu skończyły mi się folie, a że ja w ciągłym biegu, nie miałam kiedy kupić. I wszystkie nowe materiały (akurat miałam temat Jobs) musiałam drukować od nowa. Wyobrażasz sobie jak wyglądały niezalaminowane karty obrazkowe po grze Twister? Podwójna robota. Także laminator to rzecz niezbędna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O taak, wyobrażam sobie... :) Dobrze, że odkurzyłaś biedaka!

      Usuń
  4. Mam taki sam laminator :) Również kupiony po kilkukrotnym drukowaniu tego samego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W swoim nauczycielskim życiu przerobiłam już 3 laminatory, obecnie jestem szczęśliwą posiadaczką brata bliźniaka Twojego tracera. Myślę,że śmiało możesz dodać jeszcze jeden plus - kiedy wiem, że materiały zalaminuję i będę korzystała z nich wielokrotnie, wykonuję je jeszcze staranniej i są po prostu ładniejsze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Chociaż dla mnie blog jest największą motywacją żeby te materiały jako tako wyglądały ;)

      Usuń
  6. Laminator to bardzo przydatne urządzenie biurowe nie tylko w szkole podczas pracy z dziećmi :) Ja mam laminator w domu i przydaje mi się np. w kuchni do zabezpieczania wydrukowanych i sprawdzonych przepisów - mam tajny segregator z najlepszymi przepisami :) Zawsze dziwią mnie pytania podobne do tego w tytule artykułu i wtedy często jednym tchem wymieniam dziesiątki zalet tego urządzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zanim kupiłam to sama sobie zadawałam to pytanie, "co one mają z tymi laminatorami"? A teraz człowiek soie życia bez niego nie wyobraża :)

      Usuń
  7. Mój zakup tego roku😀. Udało mi się kupić Fellowes A3. Powystawowy model za 95zl.

    OdpowiedzUsuń