Trudno mi ich zaskoczyć - ale oni zawsze potrafią zaskoczyć mnie.
Czasami zdarza się, że kupuję, zbieram, zdobywam najróżniejsze materiały, potem godzinami wycinam i kleję myśląc o uśmiechu na dziecięcych buziach an widok mojego dzieła i wspaniałej, przeprowadzonej w oparciu o nie, lekcji. Jak często moja wizja się sprawdza?
Tak, niezbyt często.
Czasami jednak sytuacja jest odwrotna. Na poczekaniu wpada mi do głowy jakiś pomysł. Nie wydaje się ani szczególnie ciekawy ani atrakcyjny a okazuje się, że dzieci po prostu urzekł. Tak było w przypadku poniższej, ehkem, zabawy. Może być ona modyfikowana w zależności od okoliczności.
Na tablicy piszę coś takiego:
W pierwotnej wersji było to tylko is i are umieszczone po prawej i lewej stronie tablicy. Wtedy zabawa polegała na tym, że uczniowie na komendę np. glasses musiemy przebiec na lewą stronę klasy, bo liczba mnoga. Mother - i uczniowie przebiegają na prawą. Szybko pojęli zasady.
Teraz, kiedy wiedzą już o co chodzi, mogłam skomplikować trochę grę, dodając her i his. Teraz komendy brzmią np.
My mother's glasses
My mother - czyli her. Mamy je po lewej stronie tablicy, czyli przebiegamy na lewą stronę klasy. Glasses - czyli are. Jest na dole, więc uczniowie kucają (po lewej stronie klasy :))
Is może oznaczać np. podniesienie rąk do góry.
Wypróbujecie? Ciekawa jestem czy w innych klasach zabawa również spotkałaby się z tak bezbrzeżnym uwielbieniem :)