sobota, 18 lutego 2017

Z czym do ludzi?! - czyli coś z niczego

W życiu każdej z nas - chociaż rzadko - przychodzi taki moment, że do końca lekcji pozostało nam te 10 czy 15 minut, a my nie wiemy co z tym czasem zrobić. Znamy tysiąc gier, ale w tym konkretnym momencie nic nie przychodzi nam do głowy albo wręcz przeciwnie - przychodzi - ale jak na złość nie mamy akurat przy sobie plastikowych kubków ani pacek na muchy. Wtedy zwykle gramy w hangmana. Dzisiaj chciałam Wam przedstawić jeszcze jedną propozycję, która - mam nadzieję - dołączy do warszej listy gier ratunkowych. 


Wstawiłam zdjęcie pociągu. Co ta gra ma wspólnego z pociągiem? Właściwie niewiele - bardziej przypomina domino, ale nie mogłam znaleźć ładnego obrazka bez licencji :D Ale ustalmy, że w grze trzeba pryczepiać "wagoniki" - wagonikami są słowa. Więc od początku.

Uczniowie dostają polecenie, żeby wypisać 10,15 lub 20 (zależy ile mamy czasu i graczy) dowolnych słów. Należy ich uczulić, że słowa to nie tylko rzeczowniki - mozna też wypisywac słowa typu a, the czy and - jest to wręcz wskazane! Kiedy każdy ma gotową listę słów, pierwszy uczeń z brzegu podchodzi do tablicy i pisze jedno ze swoich słów tak, by zacząć zdanie. Następna osoba w kolejce może dopisać kolejne słowo do rozpoczetego zdania albo zacząć nowe. I tak dalej i tak dalej. Ważne, żeby zdania były poprawne - jeśli akurat nie da się przyłączyć żadnego słowa z zestawu ucznia - trudno, traci kolejkę. Żeby nie mieć 20 porozpoczynanych zdań, możemy powiedzieć, że np. po 5 zdaniach nie rozpoczynamy już następnego. Wygrywa osoba, która pierwsza pozbędzie się wszystkich swoich słow lub która po upłynięciu określonego czasu będzie ich miała najmniej. 

Jak widzicie gierka jest żałośnie prosta - na pocątku myślałam nawet, zeby przygotować jakieś gotowe listy słów czy słówka na wagonikach pociągu, ale...nie. Wbrew pozorom nie tylko dlatego, że jestem leniwa, ale też wówczas gra utraciła by swój status koła ratunkowego, do którego nic nam nie potrzeba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz