czwartek, 11 sierpnia 2016

Studiować filologię angielską - pytania i odpowiedzi

Studenci mają przed sobą jeszcze całe dwa miesiące wakacji, ale część z nich - zwłaszcza świeżo upieczonych - chyba już czuje na karku oddech zbliżającego się roku akademickiego. Na mojego bloga często trafiają zbłąkane duszyczki próbujące się dowiedzieć "jak to jest" na filologii angielskiej. Dzisiaj spróbuję odpowiedzieć na kilka częstych pytań. Oczywiście podkreślam, że mówię tu o swoich doświadczeniach i niekoniecznie musi być tak samo na każdej uczelni.




1. Czy na filologii angielskiej trzeba się dużo uczyć?

Dużo. Pod tym względem filologia przypomina liceum. Na większości przedmiotów mieliśmy systematyczne kolokwia, zdarzały się też prace domowe zadawane z zajęć na zajęcia. Były przedmioty, które zaliczało się niewielkim kosztem, ale też takie na które uczyło się tygodniami (historia! literatura!) Nie było szans się prześlizgnąć bez odsiedzenia swojego w książkach.

2. Czy na filologii zajęcia naprawdę są po angielsku?

Naprawdę. I naprawdę nie jest to nic strasznego. Nawet jak masz problem z listeningami, słuchanie wykładowcy na żywo jest nieporównywalnie łatwiejsze. Przed pierwszymi zajeciami kazdy panikował, że łomatko, jak to będzie jak nie zrozumiem - a jeszcze trzeba notatki zrobić! Nie pamiętam, żeby ktoś faktycznie miał potem taki problem.

3. Czy na kolokwiach odejmują punkty za błędy gramatyczne?

Raczej nie. Zwykle wykładowca skupia się na kwestiach merytorycznych i - o ile da się przekaz zrozumieć - nie zwraca uwagi na popełnione błędy (ewentualnie podkreśla). Ale oczywiście wykładowcy są różni i mają swoje zasady, więc pewnie niejeden student z czymś takim się spotkał. Zwykle wystarczy pod koniec pisania wrócić jeszcze raz do tekstu i poprawic byki, bo niestety, skupiając się na czymś innym możemy sami się zdziwićile ich popełniliśmy.

4. Co można robić po filologii angielskiej?

Filologia jest dobrym kierunkiem dla osób nie do końca zdecydowanych co do swojej ścieżki kariery ( i lubiącym języki, of course :)) Nie jest tu tak jak z medycyną - skończę medycynę i będę lekarzem. Po filologii możesz być właściwie każdym! Zła wiadomość - możesz też być nikim. Potrzeba tutaj otwartości, kreatywności i trochę odwagi żeby tę filologię z czymś jeszzce połączyć. Częstym (i jak sądzę dość opłacalnym) rozwiązaniem jak łączenie anglistyki z ekonomią lub logistyką. W obu tych sektorach poszukują osób władających biegle językami obcymi, a ukończone studia są dobrą tego rekomendacją. Inne ciekawe rozwiązanie to łączenie filologii z "niepokrewnym" kierunkiem, jak na przykład prawo lub medycyna żeby zdobyć wiedzę potrzebą do tłumaczeń w tym zakresie. To dobry, choć dość ryzykowny pomysł. Nietety, nie jest tak jak się niektórym początkującym wydaje i nie można (dobrze) tłumaczyć wszystkiego - trzeba znaleźć swoją niszę.

5. Czy po skończeniu filologii będę jak native?

Niestety - raczej nie. To co wyniesiesz w dużej mierze zależy od Ciebie, jednak nawet przy sporym nakładzie pracy jest raczej wątpliwe czy będąc w Polsce, przez 5 lat nabedziesz Brytyjskiego akcentu lub bedziesz władał slangiem Bronxu.

6. Na jakim poziomie muszę znać angielski żeby sobie poradzić?

Wiele osób rozpoczynających studia chce gwarancji, że sobie tam poradzą. Ja też chciałam - pamietam :D Namiętnie pytałam wszystkich czy sobie poradzę, jakby oni mogli to skądś wiedzieć. Przyjmuje się, ze do rozpoczecia filologii angielskiej jest potrzebny poziom minimum B2. Osoby o niższym poziomie też oczywiscie mogą spróbować swoich sił - i niewykluczone że wkrótce wyrównają poziom do innych studentów - jednak może się to wiązać z silnym stresem, szczególnie na początku.


Zapraszam do polubienia strony na Facebooku!

2 komentarze:

  1. Kiedy studiowałem na filologii, często zadawano mi pytanie numer 1. :-)

    Bardzo trafny jest również komentarz do pytania numer 4, a w szczególności uwaga, iż należy połączyć wiedzę teoretyczną (językoznawczą, metodyczną, kulturową itd.) z inną dziedziną nauki -- mało osób wie np. że istnieje coś takiego jak lingwistyka informatyczna, a firmy takie jak Microsoft czy Google zatrudniają utalentowanych językoznawców, choćby po to, aby udoskonalać funkcję autokorekty w edytorach tekstów, czy skuteczność wyszukiwarek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że sama nie wiedziałam! Ale są też plusy: im mnie osób wie, tym mniej się postara o takie wykształcenie :)

      Usuń