Myślę, ze łatwiej byłoby odpowiedzieć co było pierwsze: jajko czy kura. Ilu
uczniów, tyle oczekiwań, a może nawet więcej, gdy w przypadku młodszych dzieci
w grę wchodzą jeszcze oczekiwania rodziców. Jak często zdarzało Wam się – gdy
sami chodziliście do szkoły – że ten sam nauczyciel był postrzegany przez różne
osoby w zupełnie inny sposób. Dla jednych jego żarty były zabawne, dla innych –
żenujące. Dla jednych był solidny i wymagający – dla innych sztywny i nudny. Po
raz kolejny zaobserwowałam ten dysonans na studiach, kiedy ogromnym powodzeniem
cieszyło się seminarium wykładowcy, u którego osobiście przenigdy nie
chciałabym pisać pracy. Ile osób, tyle opinii. Nie zmienimy się jak bogin z
Harry’ego Pottera, żeby dogodzić każdemu uczniowi. Jednak jeśli zależy nam żeby
swoją pracę wykonywać dobrze, a skoro tu jesteście na pewno tak jest, warto pamiętać
o kilku cechach, po których możemy rozpoznać „dobrego korepetytora” (i
nauczyciela!).
Wie kogo uczy
Kasia była nieśmiałą dziewczyną i chociaż lubiła angielski, nie mogła się
przemóc by odezwać się na lekcji. Z gramatyki i pisania miała same piątki, ale
wcale nie była pewna czy zda ustną maturę. Pomyślała, ze może gdyby była z
nauczycielem sam na sam, bez obecności całej klasy, to łatwiej byłoby jej się
przemóc. Koleżanka poleciła jej korepetytorkę, z której sama była bardzo zadowolona i już następnego dnia
Kasia umówiła się na pierwszą lekcję. Pani nauczycielska rzeczywiście okazała
się bardzo solidna: nie traciła czasu i
od razu wyciągnęła przygotowany wcześniej zestaw zadań. Mimo, że pracowały
przez całą godzinę, Kasia miała wrażenie, ze był to stracony czas i nie umówiła
się na następną lekcję.
Oczywistym błędem popełnionym przez korepetytorkę była nieznajomość własnej
uczennicy. Jasne, trudno znać kogoś, kogo się widzi po raz pierwszy, ale zanim
zgodzimy się na współpracę warto dowiedzieć się czego się od nas oczekuję.
Inaczej skąd mamy wiedzieć czy w ogóle mamy chęć się podjęć takiego zlecenia.
Co zrobimy, kiedy na pierwszej lekcji uczeń oznajmi, że chce szlifować wymowę
amerykańską, a my nie mamy o niej pojęcia, bo całe życie wałkujemy brytyjską?
Żeby spełnić oczekiwania ucznia, najpierw musimy je poznać. Nie ma możliwości,
żeby (dobrze!) uczyć uczniów od przedszkola po liceum przy użyciu tych samych
metod i materiałów.
Nie jest nudny
Pani Ania od pierwszego spotkania wydala się Karolinie naprawdę fajna.
Młoda, świeżo po studiach – Karolina była niewiele młodsza i czuła, że złapią
wspólny język. Niestety, szybko się okazało, ze na pewno nie będzie to język
angielski. Niestety, młodość i energia pani Ani nie przekładała się na sposób
prowadzenia przez nią lekcji. Każda minuta ciągnęła się niemiłosiernie, a
kserówka goniła kserówkę. Chociaż Karolina polubiła Panią Anię, od następnych
lekcji wykręciła się brakiem czasu.
Mówi się, że atrakcyjne lekcje są szczególnie ważne w przypadku maluchów.
To prawda – kilkulatek bez żadnych oporów powie Wam, że nie znosi waszych zajęć,
jeśli taka myśl akurat przyjdzie mu do głowy :) Jednak nie myślmy, że ze starszymi możemy sobie
odpuścić. Po kilku godzinach w szkole albo pracy, ostatnią rzeczą na którą
uczniowie mają ochotę jest przedłużenie tej gehenny. Nie musimy oczywiście stepować
ani nawet przebierać się za klauna, żeby dostarczyć rozrywki naszym starszym
uczniom – często wystarczy odpowiedni dobór tematów, wplecenie w lekcję
jakiegoś filmiku albo rozmowa na tematy, które interesują ucznia. W przypadku dzieci
jest jeszcze prościej – blogi z pomysłami dla nauczycieli wyrastają jak grzyby
po deszczu :)
Jest sympatyczny i potrafi zmotywować
Maciek nigdy nie miał problemów z angielskim, ale chciał go poznać jeszcze
lepiej. Nie miał czasu na kurs o sztywnych godzinach dlatego zdecydował się na
zajęcia indywidualne. Przez kilka tygodniu przychodził do niego nauczyciel,
chociaż właściwie ledwo go już pamieta. Później Maciek zdecydował zapisać się
na basen, a że koledzy chodzili akurat w ten dzień gdy miał angielski, bez większego
żalu zrezygnował z zajęć.
„Nauczyciel nie jest od tego żeby go lubić, ważne żeby dobrze uczył” – często
słyszymy. I w zasadzie zgadzam się w tym w 100%, zwłaszcza, że – jak pisałam
wcześniej – nie da się lubić wszystkich. Jednak z korepetycjami sprawa jest
nieco inna. Jeśli uczeń nie będzie nas lubił, to nic nie pomoże, ze dobrze
uczymy. Znajdzie takiego, który i dobrze uczy i da się lubić. Chyba nawet nie
muszę pisać, ze w żadnym wypadku nie należy krzyczeć na uczniów – nie
przyniesie to niczego dobrego i uczeń, który nas nie lubi na pewno nie będzie chciał
kontynuować u nas nauki. Wykorzystajmy sytuację: mamy tylko jednego ucznia,
zwykle jest już popołudnie, dziecko jest po szkole – zdecydowanie okoliczności
pozwalają na trochę luźniejszą atmosferę. Warto dać się poznać – zamienić z
dzieckiem kilka słów, zapytać co u niego, a nie od progu obrzucać zadaniami.
Jeśli zbudujemy uczniem dobre relacje, będzie
się chętniej uczyć (chociażby po to żeby zrobić nam przyjemność, true story! J)
Wie czego uczy
Monika przez dłuższy czas nie mogła znaleźć odpowiedniego nauczyciela.
Wiedziała, że będzie dla korepetytora wyzwaniem – po kilku latach za granicą
znała angielski na bardzo wysokim poziomie. Wciąż jednak było kilka niuansów,
które nie do końca rozumiała. Wreszcie zgłosił się do niej Pan, który deklarował
niemalże natywną znajomość języka. I rzeczywiście, mówił po angielsku jak
native – i podobnie jak on nie od końca rozumiał prawa rządzące językiem. Na
pytania Moniki odpowiadał, że w „angielskim po prostu tak jest”. Takie uzasadnienie nie
wystarczało uczennicy i nie zdecydowała się na dalszą współpracę.
Stawki dla nauczycieli uczących niszowych przedmiotów np. angielskiego
medycznego lub biznesowego są zwykle dużo wyższe. Trudno może być oprzeć się
pokusie udzielania takich zajęć. Warto jednak zadać sobie pytanie czy na pewno
posiadamy do tego odpowiednią wiedzę i…czy na pewno nam się to kalkuluje.
Pomijając kwestie, że nie jest fair uczyć czegoś czego sami nie jesteśmy pewni,
zastanówmy się ile stresu i dodatkowego czasu będziemy musieli
poświęcić na przygotowanie. Czy na pewno gra jest warta świeczki?
To już koniec mojej subiektywnej listy cech ważnych u korepetytora. A Wy
jak uważacie, co jest najważniejsze na zajęciach indywidualnych? Spotkaliście
się u nauczycieli z którymś z tych grzeszków?
Nauczyciela nie musimy lubić, to fakt, ale uważam, że nie może być też tak, że go nie lubimy :) Dogadywanie się na płaszczyźnie człowiek-człowiek jest bardzo ważne i ma niemały wpływ na efektywność nauki.
OdpowiedzUsuń